piątek, 16 stycznia 2015

Prolog

Ten świat został stworzony tak by każda istota żywa znalazła swoje miejsce w łańcuchu życia, żeby nikt nie był sam i każdy był blisko. Ludzie na tej ziemi byli biedni, ale nigdy nie aż tak by nie podzielić się z kimś innym. Zawsze znajdowali porozumienie i nie dało się ich podzielić, a przynajmniej tak myśleli...
Teraz świat jest podzielony. Nikt nie zna miłości, radości i dobroci, zastąpiły je smutek, żal i strach. Dusze ludzi zostały zanieczyszczone, niegdyś wyrozumiali ludzie stali się żądnymi Wojownikami Krwi, a ci którzy im się sprzeciwili ginęli. Stworzyły się oddzielne impozyty, które siliły się by być w gotowości do walki z Wojownikami. Prawie nikt nie był jeszcze skory by wystąpić przeciw nim, ale każdy myśli tylko o tym by zadać cios i skończyć z wieczną udręką, którą zadają by być silni.
Impozyt 44.
- Raz! Dwa! Szybciej! Jeszcze raz! Do góry!
Właśnie odbywały się codzienne ćwiczenia impozytorów. Dziś musieli wypaść jak najlepiej, bo to dziś miał przyjechać główny Szach. Jedyna osoba, która została z Impozytu 1 po napadzie na Wojowników Krwi. Każdy myślał o nim jak o kimś kto pomoże im i uwolni od nieczystych dusz.
- Co oni sobie myślą? - szepnął do kolegi - Że przyjdzie jakiś tajemniczy gość, który będzie się chwalił swoimi wyczynami i tym nam pomoże? - prychnął.
- Dlaczego miałby się chwalić? - Jamie nie rozumiał oburzenia przyjaciela.
- Bo tacy są 'wybawcy świata' - zaśmiał się przez złość - Zobaczysz, ten koleś nas wystawi. Pewnie nic nie umie, bo jak tylko przeżył spotkanie z - pompki - Wojownikami to już nic musiał robić.
- Wiesz co? - wyłączył się z grupy - Potrafisz tylko odbierać nadzieję! - wstał i odszedł do swojego torum.
Alexander nawet nie spojrzał na brata tylko ćwiczył dalej z myślą, że jeżeli oni nie wyćwiczą sobie formy to żaden superbohater nie pomoże im pokonać Wojowników. Po chwili on i jego kompani usłyszeli głośny gąg, który oznaczał, że impozytor z jedynki właśnie przyjechał. Wszyscy stanęli jak na zawołanie, impozytorzy wyżsi rangą wyszli na przywitanie gościa. Otworzyli wrota przez, które weszła jakaś zakapturzona postać. Mężczyzna, jak wszyscy podejrzewali, miał na sobie szarą, trochę za dużą bluzę z kapturem, spodnie miał dość za blisko ciała, gdyż widać było jakie miał chude nogi. On razem ze starszymi impozytorami weszli na scenę. Przedstawiciel zapukał w mikrofon i zaczął.
- A więc - sprawdził głos - To jest jedyny przedstawiciel impozytu pierwszego, to on poprowadzi nas na wojnę.
Po chwili każdy ujrzał nieznajomego. Kaptur zasłaniał jego twarz, ale widać było rudą grzywkę. To coś rude ma nam pomóc? - pomyślał rozzłoszczony Alex. Zaraz po tym gdy tak pomyślał zakapturzona postać zrzuciła swój kaptur. Tego impozytorzy na pewno się nie spodziewali i nie byli z tego zadowoleni.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Taka moja wymyślona historia, obiecałam sobie, że opublikuję to, więc tamdam~! Mam nadzieję, że ktoś tu zajrzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz